„Za moich czasów” dosyć popularna była gra, która polegała na tym, że skakało się na skakance, wyrzucało ją do tyłu, deklarowało ile jakich kroków (słoniowe – najdłuższe jakie tylko się da, parasolki – z obrotem o 360 stopni, itd.) trzeba zrobić, aby móc jej dosięgnąć i podnieść. Dopiero wtedy odwracało się i szło tyloma i takimi krokami, jakie się zadeklarowało. Ciekawe, czy teraz dzieciaki też się w to bawią. A czemu krok leminga, to już chyba nie muszę tłumaczyć…
a no nie znałem tego, dzięki.
stronka trzyma poziom, odwiedzam i polecam ją.
pozdr.
no dobra kto mi wytłumaczy?
„Za moich czasów” dosyć popularna była gra, która polegała na tym, że skakało się na skakance, wyrzucało ją do tyłu, deklarowało ile jakich kroków (słoniowe – najdłuższe jakie tylko się da, parasolki – z obrotem o 360 stopni, itd.) trzeba zrobić, aby móc jej dosięgnąć i podnieść. Dopiero wtedy odwracało się i szło tyloma i takimi krokami, jakie się zadeklarowało. Ciekawe, czy teraz dzieciaki też się w to bawią. A czemu krok leminga, to już chyba nie muszę tłumaczyć…
a no nie znałem tego, dzięki.
stronka trzyma poziom, odwiedzam i polecam ją.
pozdr.